Nowy, bardzo aktywny styl życia, czyli minimalistyczna wizja jednośladów.
Na ulicach polskich miast liczba rowerzystów z roku na rok staje się coraz większa. Nie chodzi tu o drożejącą benzynę, korki czy brak miejsc parkingowych. Chodzi o łatwość w poruszaniu się, większą swobodę i modę na rowery z klasą.
Daleko nam jeszcze do Holandii, ale kto wie? Jeśli cena benzyny będzie rosła wraz z liczbą rowerzystów na chodnikach, być może za kilka lat dogonimy kraje, w których rower traktowany jest, jako jedyny, słuszny środek transportu. A wszystko na to wskazuje, bo już teraz na parkingach rowerowych w centrach miast ciężko jest znaleźć miejsce dla swojego jednośladu. Roi się tam od oldschoolowych holenderek, szosówek, chopperów i niepowtarzalnych ostrych kół.
Te ostatnie zasługują na uwagę z racji tego, że coraz więcej ludzi docenia drzemiący w nich potencjał. W latach 60-tych w Nowym Jorku rozwijała się powoli kultura kurierów miejskich, którzy po mieście musieli poruszać się szybko, na równi z samochodami. Rowery ewoluowały, a także ich użytkownicy, jako zamknięta grupa, faworyzowali pewne rozwiązania techniczne. Trzeba było czekać jeszcze wiele lat, zanim mania ostrego koła (Fixed Gears) wyszła poza mały świat kurierów rowerowych i rozprzestrzeniła się po świecie.
Z tego środka komunikacji korzysta dziś co drugi rowerzysta w Warszawie. Powstały nawet specjalne grupy zrzeszające ostrokołowców. Szacuje się, że tylko w ciągu roku ich liczba w Polsce wzrosła niemal dwukrotnie. Ostre koła podbiły Kraków, Warszawę i Katowice. Właśnie te miasta nakręcają modę na rower dla indywidualistów, lansują także miejski styl życia, kojarzący się z luzem i aktywnością. Na ostrym kole jeżdżą dziś przede wszystkim młodzi, kreatywni mieszkańcy dużych miast, czyli artyści, architekci, fotograficy czy freelancerzy. Podobnie jest ze środowiskiem. Ostre koło modne jest wśród hipsterów, jak i hip-hopowców czy ekologów. Filozofia powrotu do prostoty i zmagania się z własnym ciałem oraz miastem bez żadnych ułatwień zaczyna przekonywać wielu ludzi, którym znudziło się zwykłe pedałowanie ciężkim rowerem po wyznaczonej ścieżce. Posiadacze ostrego koła utożsamiają się ze swoim rowerem, który staje się częścią ich życia. Jeżdżą nim do pracy, szkoły, a nawet na imprezy. Bycie ostro kołowcem zobowiązuje! Estetyka na pierwszym miejscu, do której kluczem jest indywidualizm. Ekologiczny styl życia wpisuje się coraz mocniej w naszą codzienność, a ilość ostrych kół ma ulicach pokazuje jak moda przeradza się w styl życia… lub na odwrót.
Aby dostać Fixed Gear trzeba się troche namęczyć. Tego rodzaju rowery nie trafiły jeszcze do masowej produkcji, można je więc zamówić, bądź złożyć samemu. Jak wygląda? Przypomnijcie sobie komunijnego górala. Odejmijcie przerzutki, hamulce, oświetlenie, bagażnik i wszystkie inne elementy, które wydają się na pierwszy rzut oka niezbędne do jazdy. Co nam zostało? Rama, koła, kierownica, łańcuch, korby i zębatka, czyli ostre koło. Taki rower nie ma wolnobiegu, a piasta tylnego koła jest połączona na sztywno z zębatką i dalej poprzez łańcuch z korbami. Rower ma tylko jedno przełożenie. W rezultacie, gdy obraca się tylne koło, ma to bezpośrednie przełożenie na obrót pedałów. Nie jest możliwa jazda bez pedałowania, tak jak na rowerach z wolnobiegiem, ale można jechać do tyłu albo stać bez podpierania się. Rzadko kiedy można spotkać ostre koło na ramie od „górala”. Częściej są to ramy po starych szosówkach albo holenderkach. Każdy właściciel ostrego koła ma inny pomysł na swój rower – stąd nazwa „fixed”, czyli wymyślny. Dzięki temu dużo pracy mają graficy dbający o designerski wygląd roweru… Nic, tylko wsiąść i jechać! Jednak to nie takie proste. Pierwsze próby jazdy na ostrym kole polecamy z zamontowanym przednim hamulcem. Najlepiej próbować na otwartej przestrzeni, gdzie nie ma krawężników i podjazdów. Unikniemy dzięki temu nieprzyjemnych upadków i porysowania naszego designerskiego jednośladu. Pamiętajcie, że utrata kontaktu z pedałem w przypadku ostrego koła jest tożsama z utratą kontroli nad napędem, dlatego trzeba używać nosków, bądź butów SPD (co jest równie niebezpieczne jeśli wcześniej nie mieliście styczności ze stopą przyczepioną „na stałe” do roweru). Jadąc ostrym kołem uczymy się nawyku pedałowania, przewidywania oraz kontrolowania swojej prędkości. To szkoła pokory, z pewnością nie dla każdego.
Na ostrokołowca czai się na każdym kroku przeszkoda. Niestety nasze drogi są mało bezpieczne dla rowerzystów. Przepisy też nie sprzyjają ostro kołowcom, ponieważ każdy pojazd zakwalifikowany w Polsce jako rower, musi posiadać przynajmniej jeden sprawny hamulec. Z drugiej strony mamy niczym nieskrępowaną wolność poruszania się po mieście, wysiłek fizyczny, który utrzyma nasze ciało w świetnej formie, oraz miejsce na naszą kreatywność, czyli konieczność składania maszyny na własną rękę. Ostre koło z pewnością dostarczy ogromnej satysfakcji i pozwoli nam poznać ludzi z wielką pasją. O ile tylko odważymy się wyjść naprzeciw miejskim regułom i komunijnego górala przerobimy na designerskie ostre koło.
[Adam Osuch]